Chciałam je upiec od czasu, gdy pojawiły się maliny...
Podobno połączenie malin i białej czekolady czyni muffinkę idealną. Mocno aromatyczne maliny, lekko kwaskowe i słodycz białej czekolady uzupełniają sie wyśmienicie. Podstawą był przepis z książki "Le Cordon Bleu" na muffiny cytrynowe, uważam, że ciasto po upieczeniu jest idealne i pasuje do wszytkich nie czekoladowych babeczek.
Składniki:
375g mąki
2 łyżeczki proszku do pieczenia
szczypta soli125g miałkiego cukru
200g białej czekolady, posiekanej
2 jajka
375 ml mleka1 szklanka malin
160g stopionego masła
Wykonanie:
Rozgrzać piekarnik do temperatury 210st. C. Formę do muffinów posmarować masłem lub włożyć papiloty.
Do dużej miski przesiać mąkę, proszek do pieczenia, sól, dodać cukier i czekoladę. Zrobić w środku dołek.
W niewielkim dzbanku rozbić jaja z mlekiem. Do dołka w mące wlać masę jajeczną. Dodać masło i szybko wymieszać, tak by połączyć składniki. Dodać maliny i bardzo delikatnie wymieszać. Nie należy mieszać zbyt długo, ponieważ ciasto powinno być grudkowate.
Łyżką wkładać ciasto do formy muffinkowej, wypełniając każdy otwór do 3/4 objętości. Piec 25 minut lub do tzw. suchego patyczka. Po wyjęciu z piekarnika odstawić muffiny na 5 min a następnie delikatnie wyjąć z formy i odstawić do ostygnięcia.
Smacznego!
Rany, jakie pięknie!!!
OdpowiedzUsuńMalin coś zatrzęsienie, chyba wkrótce też coś z nimi zrobię :)
Wyglądaja genialnie i pewnie też tak smakują :)
OdpowiedzUsuńAlivea, piękne i pyszne :)
OdpowiedzUsuńślicznie się prezentują;)
OdpowiedzUsuńale one są cudnie podane!!!
OdpowiedzUsuńasieja, trzeba kombinować jak się nie ma patery.
OdpowiedzUsuń