poniedziałek, 29 marca 2010

Wspomnienie lata


Wycieczka była prezentem. Nigdy bym Czarnogóry nie wybrała w pierwszym rzędzie, jako cel wakacji.
Nie żałuję.
Nowe miejsca najlepiej odkrywa się poprzez odkrywanie miejscowych specjałów.
Pierwszym odkryciem był kajmak. Serek, który smakował jakby był zrobiony ze śmietany. Tłusty, kremowy, lekko słony. Idealnie pasował do lokalnych oliwek w czosnkowej zalewie i słodkiej czerwonej cebuli.
Czarnogóra z jej największym kurortem Budvą przywitała nas wszechobecną tandetą i zaśmieconymi plażami. Z drugiej strony, sklepowe półki zachęcały do próbowania lokalnych specjałów. Wina, sery, oliwki, granaty, figi, miody. Nawet fast-food w wydaniu czarnogórskim przestawał być “fast”. Nie tylko mięso było przyrządzane na naszych oczach, ale tez i bułka. Żadna tam mikrofala czy mały piekarnik. Żywy ogień i baranina. To nie mogło być niedobre.